Jak pewnie zauważyliście nie było nas przez dłuższą chwilę. W końcu zasłużone wakacje. Kierunek wybraliśmy nietypowy jak na wakacyjne przygody - Irlandię. Zielona Wyspa we wrześniu jest naprawdę zielona, a w tym roku przywitała nas piękna pogodą - słońcem, temperaturą ok. 20 stopni i delikatną morską bryzą. Ale nie o tym miało być :) o kuchni miało być, bo kulinarnie była to naprawdę ciekawa podróż. Obecnie Irlandia mięsem, serami i owocami morza stoi, choć w tradycyjnej kuchni nie brakuje zwykłych ziemniaków. Nigdzie nie jadłam lepszego Cheddara, sery dojrzewające są niesamowite, wołowina rozpływa się w ustach, jagnięcina jest dostępna na każdym kroku, nawet w zwykłych supermarketach, a zawsze kiedy tylko macie ochotę można znaleźć świeże ryby, małże, ostrygi i inne skarby morza. Co ciekawe w irlandzkich miasteczkach bardzo popularne są targi lokalnych produktów, połączone z piknikiem tzw. Farmers Market - czyli targi z najlepszymi specjałami lokalnej kuchni od miejscowych farmerów i mniejszych producentów żywności. My trafiliśmy na taki bazarek do Midleton - miasteczka, które przede wszystkim słynie z destylarni Jamesona, ale nie tylko...
Midleton Farmers Market powstał w 2000 roku, kiedy kilku lokalnych farmerów rozstawiło swoje stoiska w mieście. Zainteresowanie było dość duże, a sama inicjatywa została entuzjastycznie przyjęta przez mieszkańców, dlatego Midleton Farmers Market na stałe wpisało się w kalendarz miejskich wydarzeń. Obecnie na tym targu możecie kupić niemalże wszystko - od świeżych sezonowych warzyw i owoców przez lokalną wołowinę, wieprzowinę i inne rodzaje mięs, świeże i wędzone ryby, pachnące sery, po domowe ciasteczka, czekoladki, przetwory, miód z własnej pasieki, czy pieczywo. Znajdziecie tu także, oprócz jedzenia, gadżety do kuchni, kosmetyki i inne przydatne drobiazgi do domu.
Odwiedzając Midleton Farmers Market w tym roku po raz pierwszy znaleźliśmy na jednym ze stoisk irlandzki cheddar z różnymi dodatkami, w tym także ten o smaku whisky, stouta i kawy. Smak niepowtarzalny. A co jeszcze ciekawsze obok lokalnych rolników i producentów rozstawiają się także foodtracki miejscowych restauracji - tym samym możecie spróbować tradycyjnych irlandzkich kiełbasek wieprzowych czy mniej tradycyjnego grillowanego mięsa z kangura (co kto lubi :)).
Odwiedzając Midleton Farmers Market w tym roku po raz pierwszy znaleźliśmy na jednym ze stoisk irlandzki cheddar z różnymi dodatkami, w tym także ten o smaku whisky, stouta i kawy. Smak niepowtarzalny. A co jeszcze ciekawsze obok lokalnych rolników i producentów rozstawiają się także foodtracki miejscowych restauracji - tym samym możecie spróbować tradycyjnych irlandzkich kiełbasek wieprzowych czy mniej tradycyjnego grillowanego mięsa z kangura (co kto lubi :)).
A żeby nie było nudno to oczywiście czas spędzony na poszukiwaniu lokalnych przysmaków umilą muzycy rozstawieni co kilkanaście metrów wzdłuż głównej ulicy miasta. Jeżeli będziecie mieli ochotę to możecie wesprzeć też (nie tylko finansowo) którąś z lokalnych organizacji charytatywnych. Po prostu wszystko w jednym miejscu :).
Tak zorganizowany Farmers Market zrobił na mnie ogromne wrażenie, tyle smaków, zapachów, dźwięków w jednym miejscu wprowadziło nas w błogi nastrój - a że pogoda sprzyjała to po zakupach zrobiliśmy sobie piknik na miejskim trawniku, oczywiście z bardzo smaczną kanapką z pulled pork. Idealny dzień :)
Tak zorganizowany Farmers Market zrobił na mnie ogromne wrażenie, tyle smaków, zapachów, dźwięków w jednym miejscu wprowadziło nas w błogi nastrój - a że pogoda sprzyjała to po zakupach zrobiliśmy sobie piknik na miejskim trawniku, oczywiście z bardzo smaczną kanapką z pulled pork. Idealny dzień :)
Jeżeli chcecie poczytać więcej zapraszamy na oficjalną stronę Midleton Farmers Market tutaj.
Midleton jednak jest znane przede wszystkim z najsłynniejszej destylarni irlandzkiej whisky - marki Jameson - i o niej (zarówno destylarni jak i whisky) już niedługo opowiemy na blogu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz