sobota, 30 listopada 2013

Stek wołowy z puree z batatów i sałatką z pieczarek

Polacy nie jedzą wołowiny - tak przynajmniej wynika z danych GUSu. W ciągu roku przeciętny Polak zjada niecałe 2 kg tego rodzaju mięsa, podczas gdy np. Argentyńczyk zjada go rocznie ok. 60 kg*. Czemu tak się dzieje? Przede wszystkim dlatego, że ceny wołowiny są bardzo wysokie, za czym niestety nie zawsze stoi jakość mięsa. Przygotowanie wołowiny również do łatwych nie należy. My jednak wołowinę uwielbiamy i dość często przygotowujemy różne specjały z tego mięsa (znajdziecie na blogu np. nasz sposób na tatara, lubimy też gulasz, czy też wołowinę po burgundzku). Smak i aromat wołowiny jest niepowtarzalny, a warto też dodać, że chociaż jest to mięso czerwone, to jednak dość chude i świetnie do niego pasuje lampka czerwonego wina.
Tym razem przepis na nasze ulubione steki wołowe podawane z słodkimi ziemniakami i sałatką z pieczarek. Do steków warto wybrać dobrą wołowinę, produkowaną z krów ras mięsnych - dzięki temu steki nie będą twarde i będą rozpływały się w ustach.

czwartek, 21 listopada 2013

Chleb żytni na zakwasie


Jakiś czas temu pokazałam Wam, jak przygotować własny domowy zakwas i dlaczego jest on przydatny w każdej kuchni. Chleb na zakwasie jest niezwykle trwały, potrafi być świeży przez ponad tydzień. I cały ten czas jest naprawdę smaczny. Poza tym jest pieczony z wartościowej pełnoziarnistej mąki żytniej, a tym samym jest dla nas zdrowy. Do pieczenia chleba na zakwasie potrzebny jest oczywiście zakwas i trochę cierpliwości

Jak już macie przygotowany zakwas (po kilku dniach można już go używać, ale zawsze lepiej odczekać trochę dłuższą chwilę, żeby nie piec chleba na młodym zakwasie, bo wtedy nie urośnie nam tak dobrze) to możecie zacząć piec prawdziwy żytni chleb.

poniedziałek, 11 listopada 2013

Pieczona gęś – renesans szlachetnego mięsa


Wiecie, że Polska jest największym producentem gęsi w Europie? Ja do niedawna nie wiedziałam, bo chociaż jako kraj jesteśmy głównym dostarczycielem gęsiny na rynek niemiecki, to sami o tym szlachetnym mięsie praktycznie zapomnieliśmy. Kilka lat temu usłyszałam o akcji „Gęsina na św. Marcina” i zaczęłam się zastanawiać czy może nie spróbować przyrządzić gęsi we własnym domu. Pomysł okazał się jednak dosyć trudny w realizacji ze względu na to, że w Polsce… ciężko gęś kupić! Po kilku latach akcji przywracającej gęsinę na nasze stoły jest to trochę łatwiejsze, ale i tak znalezienie sklepu, który ma w stałej ofercie gęsinę nie jest wcale takie łatwe. Raz mi się nawet zdarzyło, że zamawiając gęś w lokalnym sklepie mięsnym na bazarku blisko domu sprzedawczyni zastrzegła, że gęś będzie produkcji niemieckiej. Zdziwiłam się, bo już wtedy wiedziałam, że Polska gęsiną stoi, więc po co ją sprowadzać, skoro sami ją produkujemy? Kiedy odbierałam moją pierwszą, zamrożoną gąskę zapakowaną w folię z pełnym opisem produktu w języku niemieckim znalazłam mały i nierzucający się w oczy kontakt do producenta w… Iławie. Właśnie w ten sposób udało mi się odkryć, że zachodnie gąski sprzedawane w polskich sklepach trafiają na nasze talerze dosyć okrężną drogą i tak naprawdę albo wracają do kraju w którym zostały wyprodukowane, albo po prostu są sprzedawane w opakowaniach przygotowanych na eksport.